[Zdarzyło to się...] 921 lat temu. Pierwsza wyprawa krzyżowa. Bitwa pod Doryleum
Zdarzyło to się... 921 lat temu, w dniu 1-go lipca 1097 roku armia zachodnioeuropejskich rycerzy biorących udział w pierwszej krucjacie wspieranych przez oddział bizantyński została otoczona i zaatakowana przez armię Kilidża Arslana I - sułtana seldżuckiego. Zdarzenie to przeszło do historii jako bitwa pod Doryleum.

Pierwsza krucjata była bezpośrednią odpowiedzią na prośbę Cesarza Bizantyjskiego Aleksego I Komnena, który zwrócił się do państw zachodnich o dostarczenie wojsk zaciężnych, których w Bizancjum brakowało, do obrony przed atakami Turków seldżuckich. Prośba Cesarza została inaczej odebrana przez papieża Urbana II, który zorganizował krucjatę przeciw Turkom, jednak celem tej krucjaty było wyparcie muzułmanów z Ziemi Świętej. Papież Urban II koordynował zachodnią odpowiedź, formalnie prosząc królów i książąt Europy dla interwencji wojskowej w zamian za odpuszczenie ich grzechów, w słynnym Synod w Clermont w 1095.
... zwołał synod w Clermont w Owerni. Tam, 27 listopada 1095 papież przemówił do zgromadzonego tłumu, ogłaszając rozpoczęcie przygotowań do pierwszej krucjaty. Mowę podsumował słowami „Bóg tak chce”, które stały się mottem nadchodzącej wyprawy krzyżowej. Zgromadzeni naszyli na płaszczach czerwone krzyże, będące symbolem krucjaty. Równocześnie proklamowano Pokój Boży między chrześcijanami.

Tak więc armia krzyżowców podzieliła się na dwie kolumny, lewą kolumną dowodził książę Boemund I de Hauteville z Taranto, a prawą kolumnę prowadził biskup Ademar z Monteil, który był legatem papieskim przy pierwszej wyprawie krzyżowej. Siły w kolumnie prowadzonej przez księcia Boemund był nieco słabsze.
Według rożnych źródeł historycznych armia turecka liczyła od 6 do 360 tysięcy żołnierzy, czyli jak to zwykle bywa z bitwami średniowiecznymi, bardzo trudno o wiarygodne źródła, żeby oszacować skalę tej bitwy. Jednakże biorąc pod uwagę ilość wojska, którymi dysponowali krzyżowcy, można wykluczyć najniższe wartości odnośnie armii tureckiej. Według historyka Johna France’sa armia księcia Boemunda liczyła około 20 tysięcy żołnierzy, natomiast biskup Ademar dowodził siłami w liczbie około 30 tysięcy.
Cała armia krzyżowców w chwili wyruszenia pod Niceę liczyła około 7500 dobrze uzbrojonych konnych rycerzy oraz 5000 piechoty, oprócz tego zaś nawet ponad 60 tysięcy różnego rodzaju osób towarzyszących – giermków, czeladzi, księży, rodzin żołnierzy itd.
Kiedy krzyżowcy maszerowali w kierunku Antiochii, książę Boemund został powiadomiony o podążających za nimi tureckich wywiadowcach. Wieczorem 30-go czerwca 1097 roku, po trzech dniach ciągłego marszu, armia księcia Boemunda rozbiła obozowisko na łące na północnym brzegu rzeki Tymbris, w pobliżu zrujnowanego miasta Doryleum. Książę zlekceważył informacje o tureckich oddziałach w pobliżu i nie wezwał wsparcia biskupa.
Turcy pod dowództwem sułtana Kilidża Arslana I dysponowali przewagą liczebną, przez co mogli otoczyć obóz krzyżowców, żeby o świcie 1-go lipca 1097 roku zaatakować zaskoczonych krzyżowców. Taktyka turków w walce polegała na podjeżdżaniu do obozowiska jeźdźców konno i strzelaniu do krzyżowców, a następnie wycofywanie się, żeby przygotować się do kolejnego ataku. Z punktu widzenia XI wiecznych rycerzy był to chaos, rycerze krzyżowcy, co prawd szybko byli gotowi do walki odziani w zbroje, ale gdy ciężko odziany w zbroję rycerz nie mógł równać się prędkością i manewrowością z lekką turecką jazdą konną. Turcy w kolejnych atakach wjeżdżali konno do obozu, żeby atakować personel pomocniczy i lekko uzbrojonych żołnierzy piechoty. Książę Boemund nakazał swoim ciężko odzianym rycerzom zejść z koni i utworzyć linię obrony przez atakami Turków.
Ciężkozbrojni rycerze stanowili dużą przeszkodę dla tureckich łuczników konnych, jednak nie byli w stanie odeprzeć ataków, personel pomocniczy i lekka piechota byli zebrani w środku obozowiska otoczeni przez kordon ciężko zbrojnych rycerzy, którzy bronili ich przed powtarzającymi się co rusz szarżami tureckich łuczników. W między czasie książę wysłał posłańców z prośbą o pomoc do biskupa Ademar. Krzyżowcy zdecydowali się czekać na przybycie posiłków, a walka stała się jednostronna.
Taki rodzaj walki nie odpowiadało niektórym rycerzom, nie przywykli oni do pasywnej walki, gdzie mieli za zadanie przede wszystkim swoją zbroją chronić bezbronnych uczestników wyprawy. Pomimo, że nakazano im stać i ochraniać innych, czasami nie wytrzymywali napięcia i próbowali szarżować za wycofującymi się turkami, ale Ci prowadzili ostrzał z poza zasięgu mieczy krzyżowców.
Tuż po południu przybył z odsieczą Gotfryd z Bouillon z około 50 rycerzami stanowiącymi tylną straż kolumny księcia, przedzierając się przez Tureckie linie. Przez cały dzień ciągle dochodziły posiłki, zarówno z przedniej jak i tylnej straży, jednakże straty wśród krzyżowców były coraz większe, Turcy zwęszyli już zwycięstwo. Po około siedmiu godzinach walki z odsieczą pojawił się Rajmund z Tuluzy z resztą tylnej straży. Turcy tak bardzo zatracili się w walce, że nie zabezpieczyli swoich tyłów, co wykorzystał Rajmund z Tuluzy atakując z zaskoczenia turecką flankę, co osłabiło ataki Turków. W tym czasie siły krzyżowców wykorzystały zamieszanie i się przegrupowały, tworząc jednolitą linię walki i przystąpili do atakowania Turków. Turcy byli zaskoczeni, ale dysponowali przeważającymi siłami, dzięki czemu odparli kontratak krzyżowców, sytuacja wróciła do wcześniejszego stanu, czyli walki na wycieńczenie przeciwnika. Na szczęście dla krzyżowców armia biskupa Ademara zdążyła z odsieczą, Turcy tak byli zajęci walką, że nie zwracali uwagi na swoje tyły, gdzie zaatakował je biskup Ademar, niszcząc i popalając obóz turków.

Była to ogromna strata dla Turków, zarówno logistycznie, jak i psychologicznie, gdyż zmęczeni całodziennymi atakami na krzyżowców zobaczyli ich obóz w płomieniach, wielu z nich uciekło z pola walki, sułtan Kilidż Arslan I nie miał wyboru, musiał się wycofać. Ciekawostką jest, że wraz ze zdobyciem tureckiego obozu łupem krzyżowców padł wieki skarbiec sułtana.
Wycofujący się sułtan Kilidż Arslan I zabrał ze sobą wszystkich greckich chłopców na lini swojej marszruty, żeby ich sprzedać na targach niewolników w Persji. Może to była zemsta na grekach za sprzyjanie krzyżowcom, a może chodziło o uzupełnienie straconej fortuny.
Po zwycięstwie w tej bitwie krzyżowcy mogli przemaszerować niemal nie niepokojeni, przez Anatolię w drodze do Antiochii, zajęło im to prawie trzy miesiące, żeby przemaszerować przez Anatolię i przystąpić do oblężenia Antiochii.
W każdym razie, 921 lat temu, krzyżowcy osiągnęli pierwotny cel, który miał na uwadze Cesarz Bizantyjski Aleksy I, kiedy zwrócił się do papieża Urbana II o pomoc w wyrzuceniu Turków seldżuckich z jego terytoriów w Azji Mniejszej. Ekspedycja rycerska głównie frankońskich szlachciców z powodzeniem przejęła Anatolię, a następnie krzyżowcy przystąpili do podboju Ziemi Świętej, która od VII wieku była we władaniu islamskich władców. Pierwsza krucjata zakończyła się 15-tego lipcu 1099 roku zdobyciem Jerozolimy i ustanowieniem Królestwa Jerozolimskiego. Było to możliwe tylko dzięki sukcesowi w bitwie pod Doryleum.
Źródła:
Bitwa pod Doryleum (1097)
Oblężenie Antiochii
Synod w Clermont
I wyprawa krzyżowa
Battle of Dorylaeum (1097)
Subiektywne opracowanie, które ma na celu przybliżyć czytelnikowi w sposób przystępny wydarzenia historyczne, wspomagałem się materiałami z Wikipedii i innymi. Obrazy pochodzą z Wikimedia na licencji CC0.