Zdarzyło to się... 157 lat temu. Erupcja Wezuwiusza

W XIX wieku cykl aktywności Wezuwiusza było około 20 letni, w dniu 8 grudnia 1861 roku miała miejsce jedna z ostatnich dużych erupcji wulkanu. Erupcja poprzedzona była kilkoma wstrząsami, które były odczuwalne również w oddalonym o około 20 kilometrów Neapolu. Ziemia w okolicach Torre del Greco została wstrząśnięta przez powtarzające się trzęsienia ziemi od świtu do 3 po południu, wybuchy, którym towarzyszyły ogromne płomienie ognia nastąpiły z sześciu otworów na zboczu góry niedaleko od miasta. Nad ranem w niedzielę zaczęła wypływać lawa, która zniszczyła kilka willi w Torre del Greco, wieczorem natomiast erupcja przybrał bardziej imponujący wygląd, ogromne głazy były wyrzucane w powietrze na wysokość około 50 metrów.

Dopiero w poniedziałek wieczorem nastąpiła jeszcze okropniejsza i brutalniejsza eksplozja z samego krateru, rozgrzane do czerwoności ogromne głazy wyrzucane były na wysokość około 70-80 metrów, a następnie toczyły się w dół po zboczu. Od początku erupcji ogromna ilość gęstego dymu, w połączeniu z popiołem, żużlem i drobnym piaskiem, zaczęły wydzielać się z wierzchołka góry, doprowadziło do wielkich ciemnych chmur, które zasłaniały dostęp promieni słonecznych i nadeszła ciemność nad Zatoką Neapolitańską.

Znajdujące się u stóp góry od strony zatoki Torre del Greco zostało niemal całkowicie zniszczone, domy, które wydawało się, że nie ucierpiały od opadających kamieni i pyłu oraz spływającej lawy zostały naruszone przez wstrząsy poprzedzające erupcję, były zbyt niebezpieczne do zamieszkania, gdyż każdego dnia zdarzało się, że kolejny z domów się zawalał. Na szczęście wśród ofiar była tylko jedna osoba, przewodnik, który podszedł zbyt blisko i został trafiony w głowę przez opadający wybuch. Eksplozje z nowych kraterów, jak również wypływ lawy, ustały prawie całkowicie po trzech dniach.Stożek Wezuwiusza palił się jeszcze przez kilka dni, a do dnia 23 grudnia 1861 roku na ulicach Neapolu obficie spadały popioły, co nie miało miejsca od erupcji z 1822 roku.

Oczywiście wybuch Wezuwiusza z 1861 roku nie był ani największy, ani najkrwawszy w historii, wszyscy chyba słyszeli o erupcji z dnia 24 sierpnia 79 roku, kiedy to doszczętnie zniszczone zostały Pompeje, Herkulanum i Stabia. Ostatni duży wybuch został odnotowany w dniu 13 marca 1944 roku, od tego czasu Wezuwiusz nie daje oznak aktywności.

Tak się składa, że przez blisko trzy lata żyłem w cieniu Wezuwiusza, który dominuje nad Zatoką Neapolitańską, mieszkałem około 15 kilometrów na zachód od Neapolu, czyli można powiedzieć we względnie bezpiecznej odległości od Wezuwiusza, więc gdyby nastąpiła erupcja to miałbym czas na ucieczkę w stronę Rzymu. Zawsze gdy jechałem autostradą na południe, mijając po lewej stronie stożek wulkanu a po prawej widząc zatokę, zastanawiałem, jaką szanse ucieczki mają setki tysięcy mieszkańców tych terenów w przypadku eksplozji, gdy jedyna szeroka droga to wiecznie zapchana dwupasmowa autostrada A3.

Nie miałem wtedy świadomości, że sam mieszkam niema na wulkanie, gdyż od zachodu Zatokę Neapolitańską zamykają Campi Flegrei, czyli włoski superwulkan, który zdaniem naukowców z ostatnich lat może wybuchnąć, gdyby to się stało to nie mielibyśmy szans. A tak codziennie jeżdżąc po Campi Flegrei do i z pracy cieszyłem się z widoku wygasłych w mojej ocenie kraterów. W jakim byłem błędzie może zaświadczyć ten film:

A na koniec mała galeria zdjęć z ostatniej wizyty we wrześniu, kiedy to znowu odwiedziłem "wielką popielniczkę" czyli Wezuwiusza.


Subiektywne opracowanie, które ma na celu przybliżyć czytelnikowi w sposób przystępny wydarzenia historyczne, wspomagałem się materiałami z Wikipedii i innymi. Obrazy pochodzą z Wikimedia na licencji CC0.