Zdarzyło to się... 117 lat temu. Syn polskich imigrantów zabójcą prezydenta McKinleya

Tak się złożyło, że wczoraj było o nieudanej próbie zabójstwa prezydenta Stanów Zjednoczonych Geralda Forda w 1975 roku, ale jak wiadomo były również skuteczne zamachy na amerykańskich prezydentów, jednym z nich był zamach na Williama McKinleya.


McKinleyAssassination.jpg

W dniu 6 września 1901 roku, syn polskich emigrantów Leon Czołgosz oddał dwa celne strzały z bliskiej odległości do prezydenta Stanów Zjednoczonych Williama McKinleya. Czołgosz był przekonany, że swoim czynem wciela w życie filozofię anarchizmu, którą to głosiła Emma Goldman – propagatorka ruchu anarchistycznego. Głosiła, między innymi, że zabójstwa, motywowane polityczną obroną pokrzywdzonych są uzasadnione. Czołgosz mówił później: “Goldman wznieciła we mnie ogień”.

Leon Czołgosz ukończył tylko 5 klas podstawówki, gdyż już w wieku 10 lat podjął się pierwszej pracy, w 1891 roku po przeprowadzce do Cleveland podjął z bratem pracę w stalowni, to tam spotkał się z niesprawiedliwością, kiedy właściciel zdecydował się obciąć płace o połowę, wybuchł strajk, a w następstwie wszystkich strajkujących zwolniono. Żyjąc w przeświadczeniu niesprawiedliwości społecznej szukał kontaktów z grupami anarchistycznymi, chodził na spotkania z propagatorką ruchu Emmą Goldman, był mocno zaangażowany w głoszone przez nią hasła. Chciał dołączyć do ruchu, ale inni anarchiści odbierali jego zapał i gorliwość jako policyjną prowokację. Czołgosz bardzo poważnie traktował słowa głoszone przez Goldman, aż przyszedł moment, że mógł je wcielić w życie.

Prezydent William McKinley był ostatnim prezydentem USA, który był weteranem wojny secesyjnej, zaciągnął się jako szeregowy do piechoty, w trakcie wojny był wielokrotnie awansowany i zakończył wojnę w stopniu majora. Prezydent McKinley miał 58 lat, właśnie zakończyła się zwycięstwem Stanów Zjednoczonych wojna hiszpańsko-amerykańska i został niedawno ponownie wybrany na drugą kadencję z dużą przewagą głosów poparcia. Na początku września 1901 roku prezydent McKinley przybył do Buffalo w stanie Nowy Jork, żeby wziąć udział w Pan-American Exposition Buffalo (wystawie, poświęconej pokojowi i przyjaźni państw półkuli zachodniej), wystawa cieszyła się bardzo dużą popularnością, było około 116 tysięcy odwiedzających, wielu z nich ustawiło się przed budynkiem Expo, żeby uścisnąć rękę prezydentowi, który miał w zwyczaju takie zachowanie i nigdy nikomu nie odmawiał. Witał się z każdym z obywateli poprzez uścisk dłoni, który został nawet nazwany „uchwytem McKinleya”.

Pośród czekających na prezydenta w pierwszym szeregu był też Leon Czołgosz, w prawej dłoni trzymał mały kieszonkowy rewolwer Iver-Johnson kaliber 32, rękę miał owiniętą chustką, która przypominała bandaż, na pytanie jednego z agentów Secret Service, czy się skaleczył potwierdził tylko skinieniem głowy. Gdy już stanął “oko w oko” z prezydentem, podał lewą dłoń do przywitania i niemal w tej samej chwili dwukrotnie wystrzeli w klatkę piersiową i brzuch prezydenta McKinleya. W mgnieniu oka został obezwładniony i blisko było samosądu, gdyż kelner James Parker, który z innymi obezwładnił zamachowca był gotów podciąć mu gardło, ale został powstrzymany przez rannego prezydenta.

Kula wystrzelona w klatkę piersiową odbiła się od guzika, natomiast kula z drugiego wystrzału przeszła przez żołądek, wnętrzności i nerkę. Na nieszczęście dla McKinleya lekarzem, który go operował był ginekolog, który niezbyt przyłożyła się do ratowania prezydenta Stanów Zjednoczonych. W miarę posiadanej wiedzy i umiejętności opatrzył ranę, nie potrafił jednak zlokalizować ołowianej kuli, która została w brzuchu. Krótko po operacji wdała się gangrena i w wyniku komplikacji po operacyjnych William McKinley zmarł osiem dni po zamachu.

Leon Czołgosz przyznał się do zabicia prezydenta, a nawet się tym chełpił przed sądem. W szybkim procesie został skazany na karę śmierci, wyrok wykonano w dniu 29 października 1901 roku w więzieniu Auburn. W ostatnich słowach nadal nie wyrażał żalu za to co zrobił: "Zabiłem prezydenta, ponieważ był wrogiem dobrych ludzi - dobrych ludzi pracy, nie żałuję mojej zbrodni". Dodatkowo po zabiciu Czołgosza na krześle elektrycznym, dyrektor więzienia polecił rozpuścić szczątki w kwasie siarkowym, gdyby samo porażenie prądem miało nie wystarczyć.


*Subiektywne opracowanie, które ma na celu przybliżyć czytelnikowi w sposób przystępny wydarzenia historyczne, wspomagałem się materiałami z Wikipedii i innymi. Obrazy pochodzą z Wikimedia na licencji