Fatass Journal... #793, czyli smutny jarmark bożonarodzeniowy

Tradycją adwentu są bożonarodzeniowe jarmarki z odświętnym wystrojem, choinkami, Świętym Mikołajem, lokalnymi produktami i grzanym winem. A w zasadzie trzeba powiedzieć, że tak było rok temu, bo w tym roku niewiele z tego zostało, są ozdoby, świąteczny kolorowy wystrój ulic i nawet na betonowym Grand Place w Mons wyrosły choinki, ale brakuje czegoś. I nie chodzi tu wyłącznie o budki z goframi, pieczonymi kasztanami i grzanym winem, brakuje tu ludzi, bo to wspólnota tworzy niepowtarzalny klimat bożonarodzeniowego jarmarku.

W piątek ustawiono na Grand Placu w Mons elementy dekoracyjne "Les Jardins d'Hiver de Mons Coeur en Neige", które będą tam stały do początku stycznia. Dekoracje do złudzenia przypominają te z zeszłego roku, tylko wtedy wokół pełno było budek z jedzeniem i świątecznymi ozdobami.

W miejsce niektórych z tych budek wstawiono dodatkowe dekoracje ze śnieżnymi elementami. W zeszłym roku podświetlany napis MONS ginął miedzy dziesiątkami straganów, a dziś prezentował się dumnie przed ratuszem.

Nowym elementem "jarmarku" bożonarodzeniowego w Mons są "des casse noisettes géants", czyli gigantyczne figurki dziadków do orzechów. Figurki takie ustawione są nie tylko na Grand Place, ale w innych miejscach centrum miasta.

Ciasteczkowe postacie za ladą baru w centralnym miejscu placu nie zrobią tłumu, który zwykle się tu tłoczył po grzane wino.

Na handlowym deptaku, który odchodzi na południe od Grand Place nie widać tłumów, było wręcz pusto. Dodatkowo przerażała ogromna liczba opuszczonych lokali handlowych i usługowych, ostały się prawie wyłącznie sklepy większych sieci handlowych.