Fatass Journal... #710

Nadszedł czas na pierwszy jogging w rodzinnej Ostródzie, specjalnie dla @bucipuci wybrałem inne jezioro niż wczoraj ;), może do końca swojego pobytu obskoczę wszystkie siedem. Tym razem nieduże jezioro Sajmino, do którego mam ze swojego domu około 500 metrów, a jest wokół niego ścieżka o długości około 3,2 km, wcześniej była to fajna leśna ścieżka, ale w zeszłym roku, ją poszerzyli, utwardzili i zrobili z niej ścieżkę pieszo-rowerową.

DSC_2172.JPG

Kiedy już wyszedłem z domu musiałem się od razu cofnąć po kurtkę przeciwdeszczową, bo dla odmiany zaczęło padać. Tak się złożyło, że przez cały czas treningu padało, a przestało padać dopiero, gdy dochodziłem do swojego bloku, taki mały pech, bo później przez parę godzin nie padało.

DSC_2173.JPG

Ale to był mały pech w porównaniu do tego jaki spotkał wczoraj moją żonę, a wszystko przez legendarnego koronawirusa. Od paru miesięcy walczy z pokrzywką, która pojawiła się nagle i za cholerę nie chce zniknąć, było to jeszcze w Belgii, gdzie szukaliśmy pomocy u kilku dermatologów i nawet raz na SORze. Po przyjeździe do Polski w lipcu wciąż żona szukała pomocy u różnych specjalistów, niektórzy pomagali tylko na krótką metę podając bardzo silne leki, ale po ich odstawieniu pokrzywka wracała. Dopiero dwa tygodnie temu trafiła na lekarza, który stwierdził, że konieczna jest szczegółowa diagnostyka na oddziale szpitalnym i dał żonie skierowanie do szpitala na 31 sierpnia. Z racji tego, że z wielu źródeł usłyszała miejskie legendy, że przed położeniem się do szpitala musi mieć negatywny test na COVID-19, to wczoraj, zadzwoniła do tego szpitala, żeby uzyskać informację u źródła. Osoba, która odebrała telefon zapytała się jej "czy miała kontakt z kimś z zagranicy?" na co żona zgodnie z prawdą odpowiedziała, że tak, bo właśnie mąż z córką przyjechali z Belgii. Wtedy Pani stwierdziła, że musi zrobić test, ale najprawdopodobniej i tak nie zostanie przyjęta z uwagi na kontakt z kimś z zagranicy.

Żona skontaktowała się z miejscowym Sanepidem, gdzie usłyszała, że brednie ta Pani mówiła, gdyż od dawien dawna zmieniły się wytyczne i osoby, które przyjeżdżają z zagranicy nie są traktowani jako potencjalni nosiciele i że w razie potrzeby taki test szpital wykonuje na miejscu w razie jakichkolwiek wątpliwości.

Wzbogacona o te informacje żona ponownie zadzwoniła do szpitala, gdzie usłyszała od osoby, z którą wcześniej rozmawiała, że ta potwierdziła u ordynatora, że z racji tego, że miała kontakt z osobami z zagranicy nie będzie przyjęta na oddział. Wzburzona żona zażądała, kto imiennie podjął tę decyzję, wtedy została połączona z ordynator, która zwaliła konieczność podjęcia takiej decyzji z obawy o innych pacjentów itp, jednym słowem bzdury na resorach. Wspaniałomyślnie zgodziła się przyjąć, żonę 7 września, czyli de facto bez żadnej decyzji administracyjnej żona została skazana na samoizolację.

DSC_2174.JPG

Na koniec najlepsze, kilka tygodni temu żona próbowała dostać się prywatnie do tej ordynator na wizytę, ale ona ma szczelnie wypełniony kalendarz na kilka miesięcy do przodu, Pani w rejestracji na błagania żony wpisała ją na listę oczekujących. Dzisiaj wieczorem zadzwoniła, że na jutro zwolniło się miejsce i Pani profesor może ją przyjąć prywatnie, czy żona jest zainteresowana? Oczywiście, żona się zgodziła, zobaczymy jutro co z tego wyniknie. Zdaje się, że koronawirus jest groźny i zabójczy wyłącznie w gabinetach publicznej służby zdrowia, bo w tych prywatnych go niema, jakiś cud!

DSC_2175.JPG

DSC_2176.JPG


My 2020 goals:

SportGoalDone%
Walking2000 km810,75 km (+5,30 km)39,88 %
Cycling2500 km1303,39 km52,14 %
Running1500 km427,67 km (+3,56 km)28,22 %


screenshotconnect.garmin.com2020.08.2620_50_13.png

To był mój Actifit Report Nr 710


This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io


14380
Daily Activity, Jogging, Running, Walking