Wczorajszy dzień zaczął się takimi widokami w drodze do pracy. Na szczęście miałem parę minut zapasu, więc mogłem pozwolić sobie na krótki postój nad kanałem.

Był to ostatni dzień pracujący przed urlopem, pewnie dlatego dłużył się niemiłosiernie. Wrażenie te potęgowane było przez stosunkowo mało pracy, w zasadzie to jak zwykle w piątek przed lunchem wszyscy dzwonią i piszą maile, żeby załatwić wszystko co się da do przerwy, wszystko wtedy jest pilne i na już. Spowodowane jest to pewne maniery wypracowane przez lata, a akceptowane przez przełożonych, że wyjście w piątek na późniejszą przerwę na lunch (około 13) jest równoznaczne z zakończeniem pracy, bo mało kto wraca po tej przerwie, żeby wyjść godzinę później do domu.

Oczywiście nie dotyczy to takich gości jak ja, bo my musimy być na stanowisku 24/7. Z jednej strony ten nawał pracy w piątkowy poranek denerwuje, ale z drugiej strony mam świadomość, że od 14 do końca zmianki nic nie będzie się działo, czasami są tylko wyjątki od tej reguły.

W czasie swojej przerwy na lunch znowu pojechałem na spacer do Casteau, tym razem wziąłem ze sobą kolegę, więc był czas na obgadanie wszystkich ważnych i ważkich spraw.

Wcześniej planowałem, że w piątek po pracy, albo w sobotę rano ruszymy w drogę do Polski, ale okazało się, że córka ma egzamin dopiero w poniedziałek rano, więc ten weekend spędzimy w Belgii i dopiero ruszymy w poniedziałek około południa.

Na weekend zapowiadana jest ładna pogoda, więc może w końcu odkurzę rower, bo ostatnio nie miałem okazji, ani chęci pojeździć. Spodziewajcie się w następnym poście kilku zdjęć z trasy kolarskiej, jak zwykle kierunek będzie obrany dopiero po starcie. Miłej soboty życzę.

Daily Activity, Walking