Wybrałem się wczoraj do niewielkiej wioski Ciply na południe od Mons, wielokrotnie przejeżdżałem przez nią albo obok rowerem, ale nigdy nie eksplorowałem jej tajemnic pieszo. Czemu akurat Ciply? A dlatego, że kolega kilka razy mi napomknął, że jest to bardzo fajne miejsce na piesze eskapady, a ja tam jeszcze nie byłem.

Na początek krótka historia tego miejsca, ta niewielka wioska w XI wieku podzielona była między dwóch lordów: Ciply i Montroeul, linia podziału przebiegała wzdłuż starej rzymskiej drogi Bavay-Utrecht. Każdy z tych lordów miał swoich burmistrzów i starszyznę. W 1193 roku Zakon Maltański miał tam lenno. Spór o "miedzę" trwał do początku XIX wieku, kiedy to w 1805 roku ustalono granice wioski Ciply. Czterdzieści lat później powołano spółkę "Société Civile des Charbonnages de Ciply", która przez blisko sto lat wydobywała tam węgiel. Ślady eksploracji wciąż są widoczne i pozostałości po budynkach kopalni można tam znaleźć. Tereny wokół wioski są bardzo żyzne do dziś uprawia się tam między innymi zboża, len i buraki.

Zaparkowałem samochód tuż przy zjeździe z głównej drogi i ruszyłem pieszo główną uliczką wioski w kierunku głównego placu przed kościołem. Ładne kamieniczki, ale prawie wszystkie nowe, więc nic mnie nie powaliło, na końcu tego placu dojrzałem drogowskaz na ścieżkę rowerową i postanowiłem tam się skierować. Tym razem posiłkowałem się mapami z aplikacji Komoot.com, jeżeli chodzi o wędrówki piesze są o wiele dokładniejsze niż mapy Googla i niemal wszystkie ścieżki są zaznaczone.

Wystarczyło tylko wejść na jedną z takich ścieżek i od razu zrobiło się dużo ciekawiej, przeszedłem przez niewielki las i moim oczom ukazała się okazała "La ferme aux Anettes" z XVIII wieku.

Minąłem tę fermę i skierowałem się w stronę terenów dawnej kopalni. Aplikacja pokazała mi ścieżki u stóp górującej na wioską hałdy pokopalnianej, ale brama prowadząca na tę ścieżkę była zamknięta, więc musiałem obejść wokół po drodze.

Około kilometr dalej wróciłem do wioski, w oddali widziałem jakieś budynki w kierunku których planowałem pójść, bo tam też aplikacja pokazywała ścieżkę.

Najpierw trafiłem jednak na arcyciekawą kapliczkę z płaskorzeźbą zamiast figurki, najciekawsze jest w niej ornamentowe zdobienie zwieńczając kapliczkę przedstawiające węzeł i girlandę. Jest to jedyny element, który ocalał z osiemnastowiecznego "Le château de Zomberg".

źródło

Niestety przy ścieżce, którą planowałem iść była wielka tablica "PRIVE!", nie chciałem ryzykować, więc poszedłem wzdłuż ulicy.

W pewnym momencie zobaczyłem wąską ścieżkę prowadzącą w las i tam się skierowałem. Z daleka zobaczyłem sterty śmieci, jakie ktoś zostawił w tym miejscu, była tam lodówka i zestaw wypoczynkowy. Miałem trochę stracha, że wszedłem na czyjąś posesję i ktoś może zaraz mnie pogonić.

Wtedy zobaczyłem jasny zarys budynku, zdecydowanie zapuszczony, który w zasadzie pochłonęła już roślinność. Może wrócimy tam z kolegą na jakąś głębszą eksploatację.

Nie był to jedyny opuszczony budynek, który znalazłem wczoraj na swojej drodze, na uboczu stoi ten okazały nowoczesny dom, który niszczeje od lat. Jego tajemnicy zapewne nie poznam, bo nie jest żadnym historycznym budynkiem, ale coś musiało się wydarzyć, skoro tyle lat po wybudowaniu niszczeje.

Na szczęście ostatnia ze ścieżek, którą wyznałem w aplikacji Komoot.com nie była zagrodzona, można nią było swobodnie przejść i skrócić sobie drogę. Ścieżka wiodła między pastwiskami na którym pasły się konie.

Zdecydowanie muszę wrócić do tej wioski, szczególnie na teren dawnej kopalni, gdyż jest tam kilka ciekawych budynków, w tym jeden z dwóch betonoewych szybów górniczych w regionie Borinage, ale na tę wyprawę zabiorę ze sobą kolegę :)

Walking