Dziś jest belgijskie święto narodowe, co oznacza, że prawie wszyscy Belgowie ruszają rano nad morze. Nie mogliśmy z córką być gorsi, ale zamiast tłumów nad 65 kilometrami belgijskiego wybrzeża wybraliśmy francuskie plaże Côte d'Opale, a dokładnie trzecie co wielkości miasto regionu Boulogne-sur-Mer - znane jako główny port rybacki północnego wybrzeża Francji.

Tuż przy porcie jest Nausicaá ogromne akwarium z tysiącami gatunków morskich, w prospektach turystycznych określane jako największe akwarium w Europie, ale byłem już w paru tego typu obiektach i miałem pewne wątpliwości. Mimo tego zdecydowaliśmy najpierw nasze kroki skierować wprost do Nausicaá, w tym celu zakupiłem bilety już wczoraj, bo w dobie wirusa nie wiadomo, czy będą dostępne w kasie na miejscu.

W sumie dobrze zrobiłem, bo uniknęliśmy długiej kolejki do kasy i weszliśmy w zasadzie z marszu. Ekspozycje są bardzo ciekawe, podzielone tematycznie i regionalnie. Rzeczywiście bardzo dużo różnych gatunków zwierząt morskich i nie tylko, bo w ekspozycji poświęconej lasom tropikalnych były też płazy i gady. W jednym z akwariów można było nawet pogłaskać płaszczki.

Wprost z akwarium skierowaliśmy się w kierunku plaży i latarni na falochronie prowadzącym do portu.

Po lunchu, z pełnymi brzuchami ruszyliśmy na spacer ulicami miasta w kierunku starego miast schowanego za wysokimi murami obronnymi.

W Bazylika Notre-Dame zauważyłem pewną ciekawostkę technologiczną, której nie spotkałem wcześniej w kościelnych murach, otóż były tam terminale do płatności zbliżeniowych za świece dziękczynne lub wpłaty datków na renowację fresków w prezbiterium. Ot nowoczesna technologia w średniowiecznych murach.

Więcej o tym ciekawym mieście napiszę w oddzielnym poście.

Hiking, Walking