Fatass Journal... #646
Po kilku miesiącach przymusowej przerwy spowodowanej zamknięciem granic, dziś testowałem francuską gościnność. Gdzieś obiło mi się o uszy, że można już wjeżdżać z Belgii do Francji, na razie w celu odwiedzenia rodziny lub na przygraniczne zakupy. Postanowiłem więc to sprawdzić na własnej skórze.
W zasadzie najprostszą drogą pojechałem do Givet, żeby tam odbić w stronę granicy. Kilka tygodni wcześniej, gdy jechałem tamtą drogą to na wszystkich drogach prowadzących do granicy były barierki z zakazem wjazdu. Dziś żadnych barierek nie było, więc ruszyłem w stronę wioski Villers Sire Nicole.
Cały czas czujnie się rozglądałem, czy gdzieś z za krzaka nie wyskoczy jakiś uzbrojony francuski komandos i zagrodzi mi drogę, ale nic takiego się nie stało, na szczęście. Z racji, że był to już wieczór to nie chciałem za daleko jeździć, więc we wiosce odpiłem w prawo według wskazań drogowskazu na Mons.
Po paru kilometrach dojechałem do głównej drogi Mons - Maubeuge, ta droga była cały czas otwarta, ale na granicy znajdował się punkt kontrolny. Zastanawiałem się, czy tak jest nadal, ale i tutaj nie było już śladu po pogranicznikach.
Podobnie jak wczoraj pierwsza połowa trasy wspinała się lekko pod górkę, natomiast powrót był o wiele łatwiejszy, bo prawie cały czas z górki, tylko, że pod wiatr. A na ostatnim podjeździe jeszcze brukowana droga na której nieźle mnie wytrzęsło.
Następny wypad na rowerze do Francji będzie zdecydowanie dłuższy, bo stęskniłem się za tamtymi wąskimi wijącymi się wśród pól i lasów drogami.

My 2020 goals:
| Sport | Goal | Done | % |
|---|---|---|---|
| Walking | 2000 km | 451,12 km | 22,56 % |
| Cycling | 2500 km | 852,18 km (+36,45 km) | 34,09 % |
| Running | 1500 km | 347,54 km | 23,17 % |


To był mój Actifit Report Nr 646



