Fatass Journal... #618
Nawet nie myślałem, że tak łatwo można się od czegoś uzależnić. W tym przypadku chodzi o dobrą kawę. Od dobrych kilku lat mamy ekspres ciśnieniowy i piłem wyłącznie kawę z tego ekspresu. Niestety w sobotę rano po raz drugi odmówił posłuszeństwa, raz już był w serwisie dwa lata temu, teraz wysiadł młynek do kawy. Pierwsza naprawa była już po gwarancji i była dość kosztowna, więc zakładałem, że kolejna będzie równie droga, dlatego dziś zdecydowałem się wyruszyć na poszukiwanie jakiegoś tymczasowego rozwiązania. Myślałem o bardzo popularnych w Belgii ekspresach SENSEO na jednorazowe pady ze sprasowaną kawą, jest to w pewnym sensie namiastka ekspresu ciśnieniowego. Jednak w sklepie okazało się, że w najtańszej wersji kosztują 89 EUR, skoro miało być to rozwiązanie tymczasowe to wydało mi się, że to zbyt drogo. Szczególnie, że tuż obok zalotnie puszczał do mnie oko z półki nowiutki ekspres ciśnieniowy szwajcarskiej firmy Jura. Sięgnąłem głębiej do kieszeni i o dziwo przy aprobacie małżonki za chwilę wychodziliśmy ze sklepu z nowym ekspresem, który mam nadzieję posłuży nam dłużej.
Cały dzień dziś bardzo mocno wiało, wcześniej planowałem, że może wyjdę na rower, ale wiatr mnie zniechęcił. bieganie też odpadało, bo będę starał trzymać się planu treningowego, a najbliższy trening mam w środę. Nie chcę nic dodawać ekstra od siebie, zamierzam ściśle trzymać się planu i zobaczyć, czy według tych zaleceń uda mi się osiągnąć założony cel, czyli 10K poniżej 54 min.
Dopiero pod wieczór wyszedłem na krótki spacer po okolicznych łąkach i polach, wciąż mocno wiało, ale na spacer było w sam raz. Fajnie było choć przez chwilę być z dala od tego całego szaleństwa, jakie nas otacza. Dziś co prawda otworzyły się w Belgii prawie wszystkie sklepy, ale z pewnymi ograniczeniami. Osobiście nie mam potrzeby wybierać się na jakieś większe zakupy, gdyż to zawsze oznacza wir w portfelu, ale moje kobietki pod pretekstem poszukiwania prezentu dla mnie na urodziny ruszyły do miasta. O dziwo w sklepach nie było szaleństwa, nawet w nowym Primark-u, który planował huczne otwarcie w połowie kwietnia, ale ze względu na pandemię zostało odłożone w czasie i dopiero dziś po raz pierwszy otworzył swoje podboje w Mons, niestety bez pompy i bez przewidywanych tłumów.
Trzymajcie kciuki, żeby jutro pogoda w Belgii dopisała, bo planuję ciekawą rowerową wyprawę, oby się udała.

My 2020 goals:
| Sport | Goal | Done | % |
|---|---|---|---|
| Walking | 2000 km | 384,67 km (+4,19 km) | 19,23 % |
| Cycling | 2500 km | 603,29 km | 24,13 % |
| Running | 1500 km | 280,95 km | 18,73 % |


To był mój Actifit Report Nr 618



