Fatass Journal... #600

DSC_3291.JPG

Po raz pierwszy od dłuższego czasu udało mi się w pełni realizować plany z poprzedniego dnia, a dziś właśnie tak było. Jeszcze wczoraj wieczorem zaplanowałem dokładnie trasę na około godzinę jazdy rowerem. Przesłałem ją do rowerowego GPS, a dziś w czasie przerwy w pracy szybko się przebrałem na rower i ruszyłem zaplanowaną trasą.

DSC_3290.JPG

Dużo można przewidzieć i zaplanować, ale trudno dokładnie określić kierunek wiatru, „na szczęście” dla mnie ruszyłem pod wiatr, żeby później wracać z wiatrem. Nie zawsze to tak działa, bo dobrze pamiętam kilka moich kolarskich wypraw wzdłuż kanału kiedy to musiałem zmagać się ze zmiennym wiatrem, czyli niemal cały dystans jechałem pod wiatr. Dziś na szczęście było normalnie i drugą połowę trasy pokonałem z wiatrem.

DSC_3293.JPG

DSC_3295.JPG

Z racji tego, że miałem ustawiony w rowerowym GPS „kurs” to miałem też wirtualnego rywala z którym rywalizowałem, początkowo traciłem kilkadziesiąt metrów, ale około piątego kilometra wyszedłem na prowadzenie, niestety nie na długo, bo po przejechaniu nad kanałem czekał mnie pierwszy z kilku podjazdów na trasie.

DSC_3296.JPG

DSC_3299.JPG

Wirtualny kolarz jest zaprogramowany, że jedzie cały dystans równym tempem, w tym przypadku 25 km/h. Na nawet krótkim 5-6% podjeździe nie jest łatwo, a z przeciwnym wiatrem to jest jeszcze trudniej. Trasa z Thieu do Trivières była pofałdowana i prowadziła w większości przez tereny zurbanizowane, gdzie trzeba było uważać na dziesiątkach skrzyżowań równorzędnych, dlatego wolę jeździć po wiejskich drogach.

DSC_3300.JPG

DSC_3302.JPG

Kiedy wyjeżdżałem z Trivières miałem kilkaset metrów straty do wirtualnego rywala, ale stratę tę odrobiłem bardzo szybko jeszcze przed wjazdem na drogę z Binche do Mons, później już było „z górki”. Nie dosłownie, bo najpierw musiałem podjechać na jeszcze jeden większy podjazd, ale z wiatrem w plecy było dużo łatwiej, a później już było coraz lepiej.

Wirtualny rywal został daleko z przodu, ale rywalizacja się nie skończyła, bo daleko na horyzoncie przed sobą dojrzałem sylwetkę kolarza, łątwo się domyślić, że rywalizacja wzięła górę i dogoniłem go jeszcze przed Villers-Saint-Ghislain. Nie co dalej w Saint-Symphorien z żalem przekonałem się, że „mój fryzjer” jest wciąż zamknięty, ciekawe ile jeszcze wytrzymam?

DSC_3306.JPG

Do domu wróciłem po nieco ponad godzinie, w sumie to był bardzo dobry trening, szkoda tylko, że tak krótko, prawdę powiedziawszy dopiero się rozkręcałem. Wieczorem po pracy jeszcze poszliśmy z żoną na spacer, po drodze "ukradliśmy" kilka gałązek bzu do wazonu :)

DSC_3304.JPG

DSC_3309.JPG


My 2020 goals:

SportGoalDone%
Walking2000 km330,14 km (+4,54km)16,51 %
Cycling2500 km436,68 km (+29,61km)17,47 %
Running1500 km240,05 km16,00 %


screenshotwww.strava.com2020.04.2220_56_41.png

To był mój Actifit Report Nr 600



19401
Cycling, Daily Activity, Walking