Sezon na dynie uważam za otwarty 🎃

Kiedy jeszcze sobie smacznie spałem po nocnej zmianie kurier przyniósł zamówione opony do roweru, więc jak wstałem to miałem co robić 🛠️ 🚴 Nowe opony i dętki są już założone, ale dopiero za parę dni będę mógł je wypróbować jak będą się sprawować. Wczoraj mój dzień był za krótki, albo może po prostu za długo spałem, więc nie wyrobiłem się, żeby zrobić zaplanowany trening biegowy. A tak na poważnie to moje plany weszły w kolizję z planami mojej żony, a rezultat takich konfrontacji jest łatwy do przewidzenia.

Zdecydowałem również, że najwyższy czas pozbyć się starych opon, szczególnie, że mogłem liczyć na pomoc córki w ewentualnej rozmowie z obsługa punktu recyclingowego. W najbliższym od domu zostaliśmy odprawieni z kwitkiem, gdyż tam nie przyjmowali opon, musieliśmy jechać do punktu na drugim końcu miasta. Gdy wjechałem do tego punktu to od razu zauważyłem kontener ze zużytymi oponami, od razu tam się skierowałem, jadąc pod prąd. Dopiero jak się zatrzymałem i otworzyłem bagażnik, żeby wyjąć opony zauważyłem, że wjazd był z drugiej strony i tam był również pracownik obsługi, który nadzorował wjeżdżających. Przeczuwając, że trochę przeskrobałem, wysłałem córkę do niego, a sam w międzyczasie wyrzuciłem opony do kontenera. Pracownik zażądał od nas kartę Hygea potwierdzającą, że jesteśmy uprawnieni do korzystania z wysypiska. Takie karty wydaje na żądanie urząd gminy, ale ja nigdy nie potrzebowałem, więc nigdy nie prosiłem o taką kartę, w związku z czym jej nie mam. Córka powiedziała mu, że nie mamy karty, na to on patrząc na pusty bagażnik zapytał, "gdzie są opony?" Udałem głupiego i wskazałem kontener, na co pracownik obsługi machnął tylko ręką i kazał spadać. Jak to mówią "głupiemu się zawsze upiecze" i tak było wczoraj w moim przypadku.