Dziś znacznie mniej kroków niż zazwyczaj, bo i aktywności było mniej, a wszystko przez to, że pojechaliśmy do Durbuy najmniejszego miasta świata. Położone w belgijskich Ardenach miasto słynie z urokliwych uliczek starego miast położonych w cieniu prywatnego zamku.

Na jednej z uliczek znaleźliśmy sklep mięsny do którego zaglądała... świnia, ciekawa reklama przyciągała uwagę spacerujących po mieście turystów, a doskonałe ardeńskie specjały kusiły zapachem do środka.

Akurat na nasz przyjazd zorganizowano święto piwa i serów, główny plac miasta był zastawiony namiotami różnych browarów walońskich, a także producentów wędlin i serów. Lokalna kapela umilała czas świętującym wygrywając znane światowe szlagiery. Któryś z miłośników piwa źle skalkulował pojemność bagażnika swojego Garbusa i nie wszystkie piwo się zmieściło.

Więcej zdjęć i relacja z najmniejszego miasta świata wkrótce.