Długo czekałem na ten dzień, po raz pierwszy od powrotu z Polski w lipcu mam teraz normalną przerwę między moimi zmianami w pracy, mam nadzieję, że będę mógł trochę odpocząć. Żeby za długo nie odpoczywał dbają moje panie, jeszcze gdy byłem w pracy dostałem wiadomość od córki, że w samochodzie zapaliła się taka dziwna kontrolka, jakby wanienka z wykrzyknikiem. Od razu zrozumiałem, że jest to czujnik ciśnienia w oponach. Po powrocie do domu poszedłem jeszcze zobaczyć samochód, którym córka jeździła i zobaczyłem, że w jednej z opon nie ma powietrza. Normalnie to by była typowa "guma", tylko, że ona prawdopodobnie nieświadoma przejechała bez powietrza kilka kilometrów, o czym świadczyły zniszczenia opony.

Ostrzegłem tylko żonę i córkę, żeby nie brały samochodu i położyłem się spać po nocy. Natychmiast po tym jak wstałem około południa to poszedłem z córką, żeby zdjąć koło i pojechać z nim do wulkanizatora, ale po zdjęciu koła i dokładnej diagnozie okazało się, że opona nie będzie nadawała się do naprawy. Postanowiłem, więc tymczasowo założyć drugi komplet kół z oponami zimowymi, bo samochód jest im potrzebny. Przy okazji okazało się, że jeszcze jedna opona jest znacznie uszkodzona, postanowiłem więc zamówić nowy komplet opon, te już swoje przejechały przez sześć lat.

W ostatnim poście pisałem, że pogoda się zmienia, więc dziś ciąg dalszy zmian. Po południu jak już ogarnąłem sprawę opon wyszedłem zrobić swój dzisiejszy trening. Plan na dziś zakładał trzy ośmiominutowe interwały w tempie około 5:10 min/km, poprzedzone spokojnym biegiem na rozgrzewkę. Kiedy zacząłem biec szybkie interwały poczułem, że zaczął kropić deszcz, ale tylko parę kropel, podobnie było na drugim interwale, ale w połowie trzeciego zaczęło już porządnie padać stąd te szybsze tempo biegu :)

Wracałem do domu cały mokry, ale szczęśliwy, że udało mi się zrealizować dzisiejszy plan, przed biegiem obawiałem się, że mogę mieć problemy z utrzymaniem odpowiedniego tempa, co się nie sprawdziło. Nie wiem co będę robił jutro, na pewno nie będę biegał.