Wolny dzień nie oznacza w moim przypadku lenistwa, co prawda pozwoliłem sobie na dłuższy sen, ale po prostu "mi się to należało". Przed południem żona wyciągnęła mnie na spacer do lasu w Havre.

Po powrocie do domu miałem trochę domowych obowiązków do nadrobienia, nazbierało się tego przez ostatni miesiąc, kiedy głównie byłem w pracy. Dopiero wieczorem jak obrobiłem się z wszystkim wyszedłem na dzisiejszy trening biegowy, o którym pisałem wczoraj. Trochę się bałem, że zmęczenie po całym dniu może odezwać się w trakcie treningu i nie będę w stanie zrealizować go zgodnie z założeniem.

Niepotrzebnie się obawiałem, gdyż nie było wcale tak ciężko, po około 1600 metrach spokojnego biegu rozpocząłem szybkie akcenty, na początek 200 metrów na maksa (w moim przypadku aktualnie to około 4:45 min/km), następnie 600 metrów odrobinę wolniej i kolejne 1600 metrów w tempie w którym planuję na jesieni przebiec 10 km, czyli od 5:06 do 5:18 min/km. Średnia tempo wyszło w zadanym zakresie. Reszta dzisiejszego biegu to już był lekki jogging w stronę domu.

Jutro, jeżeli pogoda się nie pogorszy, to planuję rower, ale dopiero po południu, gdyż przed południe zostało już mi zaplanowane przez żonę.