Włoska robota (koniec)
Koniec włoskiej roboty, podróż powrotną z przygodami. Najpierw samolot miał godzinne opóźnienie, a później na lotnisku w Brukseli pomyliłem pociągi i pojechałem w przeciwnym kierunku. Dzięki tym drobnym opóźnieniom będę w domu dwie godziny później niż planowałem. Jak to się mówi podróże kształcą.
Najgorsze, że jutro czeka mnie rano podróż samochodem do Polski, 1350 km. Planowałem wyjechać wcześnie rano, ale będę musiał zmienić porę wyjazdu. Potrzebuję trochę odpoczynku, a nie wiem jeszcze o której godzinie rzeczywiście dotrę do domu.
Powyżej jedno z ostatnich zdjęć we Włoszech, zrobione podczas lunchu w Ostii. Wcześniej byliśmy jeszcze w bardzo ciekawym muzeum nieopodal Latiny, ale to będzie temat na oddzielny post. Dziś tylko mała zajawka.



