Włoska robota - dzień #11
Mój pobyt we Włoszech powoli dobiega końca, jeszcze tylko dwa dni pracy i w piątek po południu wracam do Belgii. Od wczorajszego wieczoru pogoda się zmieniła, wciąż jest ciepło, ale niebo jest zachmurzone i przelotnie pada, a w zasadzie mży.
Dzisiaj w zasadzie była ostatnia okazja, żeby pojechać gdzieś po pracy na zwiedzanie okolicy. Wybraliśmy się do Anzio, wypoczynkowe miasteczko nad brzegiem morza, które swoje największe lata świetności miało w czasach antycznych, gdy rzymscy patrycjusze budowali w Antium swoje nadmorskie wille dokąd uciekali od zgiełku wiecznego miasta.
W Antium urodzili się również dwaj późniejsi cesarze rzymscy Kaligula i Neron, pomnik tego drugiego znajduje się w nadmorskim parku, nieopodal ruin i pozostałości po antycznych willach. "Najsłynniejsza willa Nerona, dziś trudna do zidentyfikowania, choć przypuszcza się, że znajdowała się w miejscu zwanym Arco Muto".
W średniowieczu Anzio straciło na popularności na rzecz pobliskiego Nettuno, niestety nie mieliśmy już czasu dziś na spacer po zabytkowej części miasta, ale przejeżdżając obok wydawało się warte do odwiedzenia. Może jeszcze kiedyś w przyszłości będzie okazja na spokojnie odwiedzić to miejsce. W czasie II wojny światowej na plażach Anzio i Nettuno desantowały się wojska aliantów w drodze wyzwolenia Rzymu.
Pomnik Nerona
Kolejny włoski kociak, który się wdzięczył do aparatu
Ruiny willi rzymskich patrycjuszy



