Włoska robota - dzień #2
Cały dzień do 16:30 upłynął na wykonywaniu obowiązków służbowych, więc kiedy tylko zakończyliśmy naszą pracę na dziś to chcieliśmy jak najszybciej zanurzyć się w morzu, które widzimy z okien naszych hotelowych pokoi.
Niestety zbyt pewnie potraktowaliśmy znajomość topografii terenu i zdecydowaliśmy się wracać do hotelu bez pomocy nawigacji, skończyło się to około 10 kilometrami więcej do pokonania. Ale gdy już w końcu dotarliśmy do hotelu to szybko pobiegliśmy na plażę, żeby wykąpać się w morzu.
Woda cudownie ciepła, może nawet trochę za ciepła, ale daleki jestem od narzekania. Pół godziny wystarczyło, żebyśmy nacieszyli się morzem i wyruszyli do miasta na niewielkie zakupy i w poszukiwaniu jakiegoś lokalu na wieczorny posiłek. A przed posiłkiem jeszcze małe zimne piwo i o dziwo w podrzędnym barze trafiłem na piwo z amerykańskiego browaru Sierra Nevada.
Na koniec dnia nie zapomnieliśmy o odrobinie ruchu przed snem, wybraliśmy się na około czterokilometrowy spacer, dzięki temu posiłek się trochę ułożył i łatwiej będzie zasnąć. A tak prezentuje się nasz hotel po zmroku (zdecydowanie lepiej niż za dnia).
Dzień był więc pełen atrakcji i pełen aktywności, co poskutkowało dobrym wynikiem w aplikacji @actifit Fitness Tracker.



